Wednesday 12 February 2014

W33 Syndrom wicia gniazda part 2 - make-up szuflada

Zakręcenie dzisiaj. Cały dzień z Towarzyszem Mężem urządzaliśmy sobie home office pracując nad projektem, który mamy nadzieję nam wypali, ale jeszcze duuuużo roboty przed nami więc nie ma się co chwalić. A później przyjechała moja angielska teściowa (a z nią góra rzeczy dla Milly ale o tym jutro)...

W ramach przerwy zamiast leżeć i pachnieć postanowiłam jeszcze na szybko sprzątnąć moją małą stację makijażową. Syndrom wicia gniazda trwa w najlepsze, a to chyba znaczy że godzina zero zbliża się wielkimi krokami. Nie mogę uwierzyć że już tak mało zostało...

Mimo tego, że zgaga ciągle daje mi ostro popalić i dzień bez wymiotów to dzień stracony, wiedząc że już niedługo nie będę w ciąży zaczynam się tym stanem cieszyć. Trochę mi to zajęło, nie da się ukryć, ale lepiej późno niż wcale.

A to efekty mojego sprzątania:


Niechlubna szuflada 'przed'. Tym razem wiem jak to się stało. Maluję się, potem się spieszę i zamiast ładnie odłożyć na miejsce wrzucam wszystko do szuflady żeby nie leżało na wierzchu i nie wyglądało brzydko. Że w środku wygląda brzydko to trudno. Oczywiście od dzisiaj mocne postanowienie poprawy.


Wersja 'po'. Przejrzyściej i lepiej. Mam nadzieję że tak już zostanie.

I na koniec jeszcze dodam, że mam nadzieję że uda mi się z tej szuflady korzystać równie często kiedy Milly będzie z nami. Mówiąc szczerze, odkąd nie chodzę do pracy, już się lekko rozleniwiłam makijażowo. Z naciskiem na lekko, bo jednak jak wychodzę (może nie ze śmieciami i nie po świeże pieczywo rano, ale w przypadku innych wyjść owszem) to się maluję, a jakoś nie miałam jeszcze czasu porządnie usiąść na tyłku i się brakiem makijażu nie przejmować. Ale to chyba dobrze. Choć nie wiem kiedy zwolnię, ale mam cichą nadzieję, że wkrótce. Chociaż parę dni nic-nie-robienia by mi się przydało. A nie zanosi się. No cóż, wyśpię się jak M. się urodzi.

Ściskamy lekko zmachane (ale za to co druga w pełnym mejk-apie)
z&m

2 comments:

  1. w mojej toaletce też porządki zrobione, chociaż ja też opuściłam się z make upem odkąd nie chodzę do pracy i odkąd mieszkam na wsi. No ale nie chcę mi się nakładać tapety na wyjście do ogrodu, bez pezesady! Gdy jedziemy choćby do sklepu, to już staram się wyglądać. Popatrz na to z innej strony - cera robi się dużo zdrowsza, gdy nie obciążamy jej codziennie makijażem, staram się więc dobrze oczyszczać, dobrych kremów używać, może wyglądam na codzień na mniej zadbaną, ale tak naprawdę, to jestem bardziej :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. I to jest logika, ja też się trzymam tej wersji!:)))

      Delete